Pytanie zasadnicze - zaczynam swoja przygodę z moto, kończę czy moja przygoda się ciągnie......... Się ciągnie, no właśnie i o co tu chodzi?

Czytam i rozkminiam pewne motocyklowe trendy w artykułach i na forach i  ni czorta nie rozumiem, po co to całe zatwardzenie. Mnie nie przeszkadza na drodze kompletnie nikt. Odnajduje swoje ścieżki prowadząc samochód, motocykl albo rower ( samochód kombi rodzinne, motocykl szosowo terenowy i rower chodnikowy) Myślę, że znalazłem złoty środek na przemieszczanie się z bananem na twarzy. Po całym dniu spędzonym w osobówce - klimatyzowane biuro ze słuchawką w uchu- pod wieczór mogę jeździć jedynie na 2 kołach. Motocyklem zawsze załatwiam swoje sprawy w weekend, jeżdżę skrótami, po schodach, parkach, generalnie mam motocykl miejsko terenowy, więc korzystam. 

Rower załatwia resztę spraw.

Kocham swój motorek za to, że jest i mogę czuć sie wolny. Tak niewiele i tak dużo w natłoku spraw codziennych, pracy, dzieci, kredytów. Na nim sie nie spinam, nie trąbię ( właśnie gdzie jest magiczny pstrykacz od pipacza?) i kręcę jak Clarkson na skuterze z bananem:)

Kupiłem skuter 6 lat temu, magiczne 50 i po zmianie miejsca pracy chciano mnie rozjechać, zmieniłem na dorosłego tereniaka i jest fajnie. Motocykl może być dowolny, ale musi dojechać tam gdzie nie dojedzie zwykły uliczny samochód. Na motocyklu zapuścić się chcę na środek pola ornego i podziwiać kreta przy pracy................. 

Dobra na dzisiaj tyle, musze pomyśleć o kraju ?)